Kontynuujemy majtkowe rozważania. Tych, którzy nie czytali pierwszej części zachęcam do zajrzenia o tu, ale nie jest to w żadnym wypadku obligatoryjne :) Dziś na tapecie bardziej ludzko - załoga i kapitanowie, a także bardzo, bardzo zwięźle o żegludze.
Załoga
Ekipa, z którą wypłyniesz to kluczowy element, decydujący tak naprawdę o tym, na ile rejs będzie udany. Nie ma tu żadnej niespodzianki – od dawna wiadomo, że nieważne co i gdzie, ważne z kim :) Jednak relacje i przyjaźnie jakie powstają w obrębie załogi, to według mnie coś wyjątkowego. Wydaje mi się, że gdy poznajesz w załodze nową osobę, masz tylko dwa możliwe zakończenia – albo się pokochacie, albo znienawidzicie. Tydzień spędzony na kilku metrach kwadratowych, w nie zawsze najlepszych warunkach, wymusza jedną z powyższych opcji. Ja mam to szczęście, że jeszcze nigdy nie było mi z kimś na łódce źle. Żeglowanie zbliża i jak się z kimś już pływało, to zazwyczaj można z tą osobą, panie Ferdku, przysłowiowe konie kraść, za przeproszeniem.
Warto wspomnieć też o pewnym zjawisku, które zauważamy na rejsach z cyklu DPŻ World Tour (i nie tylko). Nazwaliśmy ten syndrom Mazurskim Rozluźnieniem Obyczajów, w skrócie MRO. Czym MRO naprawdę jest, każdy musi przekonać się na własnej skórze. Teraz mogę powiedzieć tylko tyle: każdy temat do posiłku jest w porządku, wszystko może być twoim talerzem i każdy talerz jest trochę twój ;)
Kapitan
Kapitan jest bardzo istotnym elementem wyposażenia jachtu. Oprócz tego, że swoją wiedzą i doświadczeniem zapewnia bezpieczeństwo podczas rejsu, jest też katalizatorem atmosfery na łódce i w załodze. Ryba psuje się od głowy – jeśli kapitan będzie zbyt nerwowy , to kaplica. Z mojego punktu widzenia dobry kapitan jest zawsze spokojny, co sprawia, że my, żółtodzioby, również. Poza tym nie irytuje go brak wiedzy, umiejętności czy postępów załogantów. Byleby tylko wszyscy sprawnie wykonywali wydawane polecenia, zwłaszcza w sytuacjach, gdy czas jest kluczowy (np. manewry w porcie albo sklepie).
Poza tym kapitan uczy. Zawsze kiedy tylko sytuacja na to pozwala. W końcu nie będzie robił wszystkiego sam, bo ani nie chce, ani nie może. Warto pamiętać, że zadawanie pytań jest nie tylko spoko; zadawanie pytań jest wręcz wskazane. Po co zgadywać, jeśli można dowiedzieć się od razu, na przykład mówiąc: „Dlaczego kazałeś mi wybrać tę linę? Myślałem, że powinna mieć luz.”. Pamiętaj tylko o jednym – najpierw rób, dopiero potem pytaj albo spekuluj. Od moich dotychczasowych kapitanów usłyszałem: najgorszy to jest taki, co już trochę wie i sam chce wszystko po swojemu zrobić.
Pływanie
O żegludze samej w sobie opowiem tylko w punktach, próbując odpowiedzieć na najczęstsze pytania, jakie usłyszałem:
W tym wejściu to już wszystko. Część trzecia i ostatnia już niedługo :)